School Monster
Miasto Potworów => Stadnina Koni => Wątek zaczęty przez: Viz w Maj 11, 2013, 08:32:37
-
Tu się znajduje wejście do stadniny i boksy.
Stadnina:
http://www.monsterlife.darmowefora.pl/index.php?action=dlattach;topic=99.0;attach=88;image
Boksy:
http://www.monsterlife.darmowefora.pl/index.php?action=dlattach;topic=99.0;attach=89;image
-
Weszłam. Zaczęłam się przechadzać między boksami.
-
weszłam. Chodziłam korytarzykiem między boksami i patrzyłam na konie w nich siedzące.
-
-A prawie zapomniałam. Nazywam się Viz.-powiedzialam.
Popatrzyłam na pięknego mustanga. Podobny był do fryza.
-
Renesmee- powiedziałam
-
-Miło mi.-powiedziałam.
-Choć zobaczyć tego konia.-wskazałam go palcem.
-To mustang.-powiedziałam rasę.
-
- piękny- powiedziałam
-
-Będę go trenować postanowiłam.
Poszłam dalej.
Spostrzegłam w jednym boksie podobną klacz.
-A może to będę twój?-spytałam.
-
- ja wolę konie rasy pinto..- powiedziałam
-
-Aha.-powiedziałam i zaczęłam się przehcadzać dalej.
-Klacz czy ogier?-spytałam.
-
- szczerze to mi to obojętnie- powiedziałam i popatrzyłam do boksu.
-
-Aha.-odpowiedziałam.
Poszłam do następnego boksu.
-I proszę jest klacz.-powiedziałam.
-
- dzięki- powiedziałam
-
-Piękny.-powiedziałam zachwycona koniem.
-
- tak- powiedziałam- masz racje
-
Popatrzyłam na nią.
-Wyglądasz tak jak ja.-powiedziałam zdziwiona.
-
- tak.. też to zauważyłam- powiedziałam
-
-No, a ty wiesz, może... my... no... jesteśmy... siostrami bliźniaczkami.-powiedziałam.
-
serio tak myślisz??- zapytałam- bardzo prawdopodobne
-
-Nom powiedziałam.
-Choćmy do pokoju.-poprosiłam.
-
no dobrze- powiedziałam i wyszłam.
-
Wyszłam.
-
Przechadzał się między boksami... niektóre konie już miały właścicieli. gdy doszedł do ostatniego boksu zatrzymał sie i spojrzał na konia.
Był to kary ogier o długich, zbyt długich nogach oraz równie czarnej, niestrzyżonej grzywie. Nie miał ani jednej plamki. Podszedł do boksu i wsunął dłoń do środka, by go pogładzić. Wtem jeden ze stajennych ostrzegł go, że koń ten jest niezwykle narowisty i wkrótce maja go sprzedać do rzeźni...
Postanowił, że do tego nie dopuści i zarezerwował tego konia dla siebie.
- Zero... - przeczytał imię ogiera na tabliczce.
-
Próbował osiodłać ogiera... podczas zakładania ogłowia ugryzł go w dłoń, aż pociekła krew. Oczywiście zganił go za to. Pół godziny poźniej zdołam założyć to głupie ogłowie, ale darował sobie siodło. Wyprowadził ogiera, który stawiał opór, ale wreszcie udało mu się go dosiąść... problem był jeden - za nic nie chciał ruszyć.
-
Zapach się nasilał. Gdzieś tu, musiała być jeszcze nie dawno, zabita padlina. Szła za zapachem, jakby była zahipnotyzowana. (weszła)
-
W końcu doszli do porozumienia... koń stępem wyszedł ze stajni. Po jego dłoni spływała kropla krwi.
-
Zobaczyła konia i Tadashi'ego. Cofnęła się i zawarczała. Nie chciała być rozpoznana. Widziała krew, ale to nie był ten zapach, który czuła.
-
Zero się zatrzymał.
Spojrzał na wilka... po czym kopnął ogiera i wyminął wilka.
-
Szła dalej. Weszła do stajni. Stało tam kilku ludzi. Zerwali się na równe nogi. Wyjęli strzelby. Najeżyła się. Pierwsze kule padły. Udało się jej uciec od uderzeń. Konie rżały. Było to słychać jakoś z 5 km stąd.
-
Zatrzymał Zero i obejrzał się za ramię.
-
Kurczę, i jak tu teraz uciec..
Wbiegła do jakiegoś boksu.
To stąd ten zapach..
Spojrzała na narodzonego źrebaka. Wpadli za nią stajenni. Przystawili jej strzelbę do pyska.
-Jeden ruch i będziemy mieć dywan. - zaśmiał się jeden
-
To było szybkie... Zero stał przed stajnią, a on wyrwał mężczyźnie strzelbę z dłoni.
-
Spojrzała na niego. Stanęła za koniem i zmieniła swoją postać. Nogi się wydłużyły, a sylwetka znów nabrała ludzkich kształtów. Ogon zniknął. Minus w przemianie w człowieka.. była naga. Stała za koniem i się zakryła swoimi włosami i rękoma.
-Mógłbyś dać coś do ubrania.. - mruknęła, czerwona.
-
Rzucił jej skórzaną kurtkę, którą miał na sobie.
Warknął coś na mężczyzn i uciekli...
-
Zakryła się.
-Dzięki. - powiedziała. Była nie za wysoka, ale też nie niska, więc kurtka zasłaniała jej pośladki i uda. Wyszła za konia. Zmierzała ku wyjściu.
-
Miał ochote wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymał się. Odwrócił wzrok, gdy odchodziła...
Nie widział sensu juz jechać na przejażdżkę konną. Odprowadził Zero do boksu i zdjął mu ogłowie...
Potem ruszył gdzieś... (wyszedł)
-
Wyszła.