School Monster
Miasto Potworów => Park => Wątek zaczęty przez: Viz w Maj 11, 2013, 20:10:44
-
Jest to wielki park. Specjalnie dla zwierząt. Każde zwierze jest tu mile widziane. Miłe spacery, grile z przyjaciółmi i towarzyszami.
http://mw2.google.com/mw-panoramio/photos/medium/22142624.jpg
-
Weszłam. Usiadłam na ławeczce. Włączyłam muzykę The Calling i rozkoszowałam się samotnością.
-
Weszłam. Spojrzałam na dizewczynę.
-Hej.-powiedziałam.
___________________
nara
zaraz wrócę.
-
-Nara.-powiedziałam i wyszłam.
-
Chciał pozwiedzać troche terenów... szedł ścieżką, głownie w cieniu.
-
Weszłam jeszcze raz. Zobaczyłam chłopaka. Podbiegłam do niego.
-Hej. Jestem Viz.-powiedziałam.
-
Zatrzymał się.
-Huh? - zerknął na nią przez ramie.
Jego zimne, srebrne oczy przeszyły ją w ciągu sekundy.
- Um.... hej? - uniósł brew.
Nie znam jej.
-
-A ty to?-spytałam.
Popatrzyłam na niego.
-
weszłam. Usiadłam daleko id innych na ławce.
-
-Hej.-powiedziałam przez myśli do Nessie.
-
A po co jej to?
- Tadashi - odpowiedział beznamiętnie.
Wyjął dłoń z kieszeni i odruchowo zmierzwił kruczoczarne włosy. Odwrócił się w jej strone.
-
-Znam twoje myśli.-wyznałam.
Popatrzyłam mu w oczy.
-
Zmarszczył brwi.
- A jesteś...?
-
- hej- odpowiedziałam Viz patrząc na niebo.
-
-Mieszkanką Czarodziejki i Wampira.-wyznałam.
Spuściłam wzrok.
-
- Ano... aha - mruknął. - To raczej bezsensowne myśleć o czymkolwiek przy tobie. Czuje się obserwowany.
zaczął iść.
-
-Widzę, że nie jesteś miły.-powiedziałam.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść po mału.
-
dalej patrzyłam na niebo nie zwracając na nic uwagi.. było piękne... białe chmury zaczynały lśnić od słońca...
-
Niemiły? A skądże. Cóż za czułostkowa dziewucha.
Przeciągnął się, uśmiechając chłodno.
- London bridge is falling down, falling down, falling, down...
-
*Głupek*pomyślałam.
-
-Dla nas już nakryty stół,
wertujemy kartę dań.
On tak nagle musi wyjść,
w romantycznym blasku świec.
Zamawiam płacz.
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Mówi, że to był tylko flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Mówi, że to był tylko flirt,
a ja naiwna kocham się w nim.
Wiem, że wiecznie nie trwa nic.
Każdy sukces niesie strach.
Los prowadzi z nami flirt,
Uwodzi nas czy to tylko żart?
Nie na wszystko mamy wpływ,
czasem ktoś nam powie nie.
Może nie jest, aż tak źle?
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Dziś rozbraja nas uśmiechem,
czarująco pięknym tak.
Co takiego w sobie ma?
Co w sobie ma?
Świata nie da się nie kochać,
chociaż co dzień zmienia twarz.
Co dzień zmienia twarz.
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Kocha się w nim...
kocha się w nim...
-skończyłam śpiewać piosenkę.
-
popatrzyła na chłopaka potem na Viz... *ciekawe co się stało* pomyślała i znów popatrzyła na niebo.
-
-Powiem ci w domu.-powiedziałam przez myśli do Neesie.
-I jeszcze coś...-odwróciłam się do chłopaka.
-
Zatrzymał się.
- Hm?
-
-Dziwak.-rzuciłam przez ramię.
-
- Nawzajem...
Uśmiech znikł z jego twarzy. Wskoczył na wysokie drzewo w środku parku i usiadł na gałęzi.
-
*trochę dziwnie się czuję* pomyślałam tak by Viz nie słyszała.
-
Zaśmiałam się.
*Żal.pl*pomyślałam.
Wskoczyłam na drzewo i usiadłam na wysokiej i grubej gałęzi.
-
popatrzyłam na drzewo na którym siedziała Viz a potem na drzewo na którym siedział ten chłopak... wzruszyłam ramionami.. *raz kozie śmierć* pomyślałam i wstałam z ławeczki
-
Oparł się o pień... spojrzał na słonce przez koronę drzew.
- Może jestem dziwny... - szepnął. - Nie... nie jestem dziwakiem... ludzie... ludzie nazywają mnie mordercą... - szepnął i zacisnął powieki.
-
podeszłam do drzewa na którym siedział chłopak...
- coś się stało?- zapytałam patrząc na jego zaciśnięte powieki.
-
- Hm...?
Zsunął się z drzewa i zeskoczył na ziemię.
-
-Fajny cytat.-powiedziała zeskakując ze drzewa.
Podeszłam do Nessi i Tedka.
___________________________________
ja za chwilę wejdę na tablecie
nie będzie mnie z 10 minut lub mniej
-
- pytam czy coś się stało..- powtórzyłam
-
- Nic takiego - potarł dłonią kark. - Tak sobie tylko... rozmyślam.
-
- aha..- powiedziałam- jestem Renesmee
-
- Tadashi - opowiedział.
-
- coś myślę że z Viz nie przypadliście sobie do gustu- powiedziałam i podeszłam do ławeczki niedaleko.
-
Wzruszył ramionami...
Czy kiedykolwiek przypałem komuś do gustu...? Wątpię...
-
- jesteś tu nowy?- zapytałam siadając na ławce bo skończyły mi się tematy
-
Skinął głową. Stał przed ławką, na której siedziała dziewczyna.
-
____________________________
weź się zlituj bo nie wiem co pisać! :P
-
Nie wiedział dlaczego, ale odruchowo złapał się za szyję... Odsunął lekko dłoń, jednak trzymał ja blisko.
_________
Ale co ja mogę?! xD
-
- co się dzieje?- zapytałam spokojnie patrząc na Tadashi'ego
___________
no chyba dużo... :P
-
Delikatnie wbił paznokcie.
- To nic... taki... odruch... - szepnął.
Herbaty. Zostawiłem... w pokoju...
-
- aha- powiedziała lekko przestraszona..
_____________________
xD Herbaty ??
-
Zaklnął i odwrócił się, odsuwając się kilka kroków.
_____________
Herbaty, a jakże ;) xD
-
patrzyła na niego zdziwiona
______________________________
xD zaraz przyniosę..
czy z/w
-
- Przepraszam! - krzyknłą i odbiegł w zaskakującym szybkim tempie.
-
popatrzyła na wybiegającego chłopaka
*coś ze mną nie tak?* zapytałam sama siebie
-
wyszłam powoli do swojego pokoju.
-
Wyszłam.
-
weszłam. Usiadłam na ławeczce..
-
co ja dzisiaj będę robić?- zapytałam na głos sama siebie.
-
wstałam z ławeczki i poszłam wzdłuż drogi
-
*ciekawe czemu Tadashi wczoraj tak szybko uciekł... zrobiłam coś nie tak??* zaczęłam się nad tym zastanawiać.
-
*co ja teraz będę robić* zapytałam siebie w myślach. Znów pojawiły się moje skrzydła. Wzleciałam nad chmury.
-
po pewnym czasie zleciałam na dół. Moje skrzydła się schowały a ja usiadłam pod drzewem. Schowałam głowę między rękoma.
-
Położyłam nogi na ławce. Byłam w "swoim" świecie. Słuchałam muzyki, nie zwracałam na nikogo uwagi.
-
Otworzyłam oko.
-Ehh.. stworzonka. - mruknęłam pod nosem.
-
siedziałam dalej pod drzewem z głową zakrytą rękoma..
-
Zaczęłam pośpiewywać, nie patrząc na innych.
So lately
I've been wonderin'
Who will be there to take my place
When I'm gone you'll need love
To light the shadows on your face
If a great wave shall fall
It would fall upon us all
And between the sand and stone
Could you make it on your own
-
wstałam. otrzepałam się z piachu i liści i dalej podążałam ścieżką.. .
-
zobaczyłam jakaś dziewczynę...
- hej- powiedziałam
-
-hej. - mruknęłam.
-
- ym.. jestem.. Renesmee- powiedziałam cicho
-
-Tristesse. - powiedziałam, nie patrząc nawet na nią.
-
- ymm.. muszę już iść- powiedziałam i wybiegłam
-
-Heh. - obróciła oczyma. Zdjęła słuchawki. Włożyła ręce do kieszeni i zaczęła spacerować.
-
Spacerkiem wyspacerowała xd
-
weszłam znowu...
- lubię to miejsce- powiedziałam
-
- chyba za bardzo polubiłam Tadashiego- powiedziałam sobie.
-
*wydaje mi się że...* zaczęłam myśleć lecz nie skończyłam
-
*jest ze mną bardzo źle... ja się...* pomyślałam znów
-
wybiegłam...
-
Weszła.
-Powinni zrobić jakieś miejsca, w których da się normalnie usiąść. - mruknęła pod nosem. Usiadła na ławce po turecku i wyjęła szkicownik.
-
-Może te ktosiek się obudził. - zebrała swoje rzeczy i wyszła.
-
Weszłam. Zaczęłam chodzić między drzewami.
-
Weszła. Usiadła na ławce. Wyjęła szkicownik.
-
Czas na spacerek..
Zdjęła koszulę. Nie chciała jej stracić. Położyła na torbie. Jej kręgosłup się przesunął. Głowa zaczęła pokrywać się białą, jak śnieg sierścią. Łapy zmieniły lekko położenie. Twarz się jej wsunęła w przód. Nie wiadomo skąd , pojawił się jej ogon. Była wilkiem. Spacerowała spokojnie między iglastymi drzewami, lecz nie traciła z uwagi ławki, na której były jej cenne rzeczy.
-
-Idealne miejsce dla mnie.. - prychnęła pod nosem.
-Zwykły zwierz, bez uczuć. - spacerowała dalej.
-
Ale jestem głodna..
Poczuła zapach. Świerzy zapach, ciepłej jeszcze padliny. Nie musiała nikogo zabijać. Poszła za tropem.
-
Instynkt ją prowadził. Szła dalej. (wyszła)
-
Weszła. Wzięła swoje rzeczy.
Ale wiocha...
Wyszła.
-
weszła. Usiadła na ławeczce i wpatrywała się w niebo.
-
szukała kształtów w chmurach...